Reda, gm. Reda, pow. Wejherowski – okolice Trójmiasta
listopad, A.D. 2019
Badania archeologiczne nie zawsze polegają na wielkich, elektryzujących świat nauki odkryciach. Często praca archeologa polega na żmudnym przeglądaniu źródeł historycznych, literatury naukowej czy na eksploracji drobnych śladów przeszłości zachowanych w ziemi. Czasem na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na istnienie w badanym miejscu jakichkolwiek śladów bytności człowieka. A jednak dany obszar zostaje wpisany na listę stanowisk archeologicznych, które muszą być objęte ścisłą ochroną, a teren dokładnie przeszukany, zanim dokona się na nim inwestycji budowlanej. Dziś opowiemy Wam o tej bardziej naukowej, a nawet ratunkowej części archeologii.
Dziś zabieramy Was do Redy. Na podstawie wyprzedzających badań archeologicznych przeprowadzonych przez naszą niezawodną firmę Archeobaltica, pokażemy Wam dzień pracy archeologa. Sprawdzimy teren, na którym donoszono o znaleziskach zabytków. Przez parę dni zbadamy obszar, na którym w niedalekiej przyszłości ma być budowany dom. To ostatnia szansa na wydarcie ziemi jej dawno już zapomnianej historii. Kto wie, co może kryć się w jej głębi? Wartościowe skarby czy całkowicie nic? Przed takim dylematem stają archeolodzy za każdym razem, kiedy jadą w teren. Za każdym razem czeka na nas wielka niewiadoma. Dziś jedziemy to sprawdzić.
Jesteśmy w Redzie, mieście położonym w powiecie wejherowskim województwa pomorskiego. Teren, który zamierzamy przebadać, a jest to działka nr 176/11 w obrębie Reda 02, położony jest na obszarze stanowiska archeologicznego wpisanego do rejestru zabytków. Będą to badania wyprzedzające budowę domu jednorodzinnego, wraz z przylegającą do niego niezbędną infrastrukturą. Z dokumentacji wynika, że będziemy działać na stanowisku opisanym jako:
„Reda: AZP 6-41/15 m. 9 Reda-Ciechocino, wpisane do rejestru dec. WKZ w Gdańsku 53500/10/87 z dnia 16.11.1987 r., nr C-523. Mpzp Uchwała Nr XXVI/262/2001 z dnia 2001-02-06 w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dzielnicy 12. Marca w Redzie – części południowej”.
Dla osoby rozpoczynającej swoją przygodę z archeologią, lub z nią w ogóle niezwiązaną, ten ciąg literek i cyfr może przyprawić o zawrót głowy. Na czym polega wpis do rejestru? Co oznaczają te wszystkie dziwne skróty? Niezawodna Archeobaltica rusza wam na pomoc!
AZP 6-41/15 – rozwinięcie tego skrótu to Archeologiczne Zdjęcie Polski. AZP to rozwijany od 1978 roku projekt lokalizowania i nanoszenia na mapy wszystkich stanowisk archeologicznych w kraju. Dzięki badaniom powierzchniowym, nieingerującym w możliwe stanowisko, możemy domniemywać o istnieniu w danym miejscu prawdopodobnej osady, grodziska, lub na przykład cmentarzyska. Sygnatura określająca dokładne położenie terenu będącego w obszarze zainteresowań archeologów pomaga konserwatorom czy urzędnikom w planowaniu przestrzennym. Tak jest i w tym przypadku – przed rozpoczęciem budowy domu musimy dokładnie przeszukać przyszły plac budowy, czy przypadkiem nie znajdują się tam cenne z naukowego punktu widzenia dobra kulturowe. Czyli archeologiczne skarby 😉
Właśnie podczas takich badań powierzchniowych w 1986 roku, Ciechocino, dzielnica Redy, znalazła się w AZP, a w następnym roku została wpisana do rejestru zabytków decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (WKZ) w Gdańsku. C-523 to numer decyzji konserwatora, podjętej 16 listopada 1987 roku. Uchwała Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, w skrócie MPZP, z 2001 roku, opierała się w dużej mierze właśnie na danych z Archeologicznego Zdjęcia Polski, monitorując ilość i stan stanowisk archeologicznych na obszarze Redy. Jak widzimy, budowa wchodziła w kolizję ze stanowiskiem, konieczna była więc pozytywna decyzja Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, uzyskana 30 października 2019 roku. Niecałe dwa tygodnie później mogliśmy wreszcie rozpocząć badania!
Gdy już nieco rozjaśniliśmy Wam ten ciąg skrótów, przejdźmy wreszcie do działania. Wytyczamy wykop! W celu lepszego zobrazowania Wam, jak wyglądają takie prace, posłużymy się naszą małą, pomocną mapką. Zaznaczyliśmy na niej na czerwono lokalizację wykopu głównego, na terenie którego powstanie później budynek mieszkalny, występujący na mapie jako czarny kontur. Ponadto musimy wykonać także długi, wąski wykop przeznaczony pod sieci i sięgający głównej drogi.
Wykop wytyczamy szybko i sprawnie. Powierzchnia badań będzie wynosiła około 122 m2 i całkowicie pokrywa się z obrysem projektowanego budynku. Czas podkasać rękawy i wreszcie wbić szpadel w ziemię!
Z informacji, które uzyskaliśmy podczas przeglądania literatury i AZP, dowiedzieliśmy się, że na badanym przez nas obszarze mogą występować zabytki pochodzące z różnych okresów. Od epoki kamienia, przez okres wpływów Imperium Rzymskiego w starożytności, aż po wczesne średniowiecze. Kilka tysięcy lat! Musieliśmy być ostrożni, żeby niczego nie przegapić. Ekipa Acheobaltica podzieliła się na dwie grupy – pierwsza miała ręcznie odhumusowywać teren, druga zaś przesiewać urobek. Co to znaczy?
Czym jest „odhumusowywanie”? To dość często używane słowo, i to nie tylko w żargonie archeologów. Humus to najbardziej zewnętrzna, wierzchnia warstwa ziemi, najżyźniejsza, zawierająca dużo materii organicznej, gnijących resztek, korzeni traw, jest też dobrze napowietrzona.
Przeważnie humus zostaje usunięty mechanicznie, czyli przy pomocy ciężkiego sprzętu – najczęściej koparki. W tym przypadku jednak sprawa jest delikatna – z powodu wymogów konserwatora zabytków inny tylko sposób eksploracji tego rejestrowego stanowiska był możliwy – musieliśmy użyć jedynie siły naszych ramion.
Ekipa łapie za szpadle i rozpoczynamy ręczne kopanie!
Ściągamy tę warstwę jako pierwszą, w celu osiągnięcia tych leżących głębiej. W humusie najczęściej nie ma cennego materiału archeologicznego, jednak tym razem musimy zachować ostrożność. Głęboka orka mogła przemieszać warstwy i wydobyć na wierch wcześniej zalegające niżej zabytki. Co jeśli wyrzucimy na hałdę złotą rzymską zawieszkę lub barbarzyński, bursztynowy koralik? Dlatego druga część naszej ekipy zajmuje się najbardziej żmudną robotą: długim przesiewaniem humusu przez specjalne sita. Nic się przed nami nie ukryje!
Warstwa wierzchnia, czyli humus, budująca podglebie z piasków szarych i czarnych, nie była wszędzie spójna. Różniła się miąższością. Kolejne słówko ze słowniczka archeologów – miąższość. Określamy tak grubość danej warstwy. Ściągnęliśmy humus o miąższości od 15 do 37 cm – oznacza to, że na taką głębokość sięgała pierwsza warstwa. W ten sposób różniła się też głębokość wykopu w różnych miejscach – po doczyszczeniu okazało się, że w jego północnej i zachodniej części osiąga ona 40 cm, zaś w południowo-wschodniej jedynie 20 cm. Oto jak wykop prezentował się w listopadowym słońcu:
Co to takiego? Według słownika archeologów to warstwa, w której nie ma żadnego materiału kulturowego, czyli zabytków. Pusta, jałowa, często jednorodna warstwa, która często oznacza zakończenie badań w tym miejscu. Czy więc wszystkie nasze działania poszły na marne i nic tu nie ma?
To się okaże dopiero po doczyszczeniu. Doczyszczenie polega na wybraniu całego luźnego materiału – ziemi, piasku i innych drobin, zakłócających odczytanie informacji, które chce przekazać nam odkopane stanowisko. Dzięki doczyszczeniu wyraźniejsze stają się zarysy pozostałości po konstrukcjach czy przebarwienia, które zwiastują nam dawne zmiany w ziemi, takie jak wykopy czy jamy. Po doczyszczeniu szykujemy się do wykonania fotografii.
Z jasnożółtego i pomarańczowego piasku, budującego calec, odznaczyło się nam 7 wyróżniających się obiektów. Na osi wschód-zachód odkryliśmy ślady współczesnej orki, ale wcale nie to zwróciło naszą uwagę. Po dokładnym zbadaniu wszystkich „plam”, okazało się, że 5 z nich to powstałe naturalnie przebarwienia, czy takie jak m.in. korzeniaki. Po wykonaniu dokumentacji fotograficznej, rysunkowej, a także pomiarów wysokościowych, zabraliśmy się za zbadanie tajemniczych obiektów, które oznaczyliśmy numerami 3 i 5.
Pierwszy obiekt, oznaczony cyfrą 3, przykuł naszą uwagę najwcześniej. Możemy tylko domyślać się jego przeznaczenia – najprawdopodobniej była to jama. Nasz specjalista dokonał niezbędnych pomiarów – obiekt owalnego kształtu o nieckowatym profilu, o wielkości 110 cm na 70 cm miał 25 cm miąższości. Co to mogło być? Na te pytanie może odpowiedzieć dopiero ręczna eksploracja wnętrza „jamy”.
Aby to zweryfikować, zdecydowaliśmy się na cięcie wzdłuż linii SW-NE (południowy zachód – północny wschód). Wybraliśmy położoną w kierunku SE część, zaś resztę eksplorowaliśmy negatywowo, delikatnie wybierając warstwy obiektu. Dzięki temu wiemy, że jama ta była wypełniona siwym i brązowym piaskiem, zawierającym fragmenty spalenizny. Oprócz tego dokonaliśmy ciekawego odkrycia, które może rzucić trochę światła na tę sprawę – w jamie znaleźliśmy 82 fragmenty ceramicznego naczynia, niestety nie zachowane w rewelacyjnym stanie. Musimy wyciągnąć jak najwięcej informacji z tego co mamy… Na szczęście eksperci z naszej firmy Archeobaltica dokonywali już cięższych rzeczy, więc i tym razem damy radę!
Przed dokładnym zbadaniem ceramiki, zdecydowaliśmy się jednak na eksplorację drugiego tajemniczego obiektu. Obiekt nr 5 jest nieco nieregularny, wydaje się także dość zniszczony, najprawdopodobniej przez wieloletnią orkę – całe stanowisko leży na dawnym terenie uprawnym. Wydaje się nam, że mogło to być pradziejowe palenisko. Nasz ekspert od palenisk dokonał niezbędnej dokumentacji, z której wynikło, że obiekt ma wielkość 230 cm na 130 cm, zaś jego miąższość wynosi 75 cm.
Przystąpiliśmy wreszcie do eksploracji. Z powodu dużego rozmiaru obiektu, zdecydowaliśmy się na eksplorację krzyżową – jest to jedna z podstawowych metod w takiej sytuacji. Duże obiekty dzielimy na ćwiartki, wyznaczone przez dwie linie, krzyżujące się ze sobą pod kątem prostym. Wybraliśmy część N i E, zaś resztę dokończyliśmy negatywowo.
Obiekt nr 5 wypełniony był siwym i brunatnym piaskiem, zmieszanym z elementami spalenizny. Dowodziłoby to naszej pierwotnej tezy, że może to być prawdopodobnie pozostałość paleniska. Niestety w obiekcie brak było jakiegokolwiek materiału archeologicznego, więc nie mogliśmy powiedzieć niczego bardziej szczegółowego na jego temat.
Po eksploracji wszystkich obiektów postanowiliśmy otworzyć drugi poziom dokumentacyjny – zejść jeszcze niżej. Zeszliśmy 5 cm niżej, w ruch poszły łopaty i grace, a także kielnie, którymi doczyściliśmy kolejny poziom. Niestety nie stwierdziliśmy pojawienia się kolejnych obiektów archeologicznych, więc po doczyszczeniu zabraliśmy się za dokumentację fotograficzną, pomiary wysokościowe, wykonaliśmy niezbędne rysunki, a to wszystko okrasiliśmy kwiecistymi opisami.
W tym samym czasie, druga grupa ekspedycji Archeobaltica dokonywała żmudnego przesiewania tych wszystkich kilogramów wykopywanej ziemi ze wszystkich warstw. Dodatkowo, dla pewności, przeszukaliśmy cały teren wykrywaczami metali – niestety nie odnaleźliśmy żadnych luźnych artefaktów…
Wróćmy jednak do odnalezionej w trakcie wyprzedzających badań archeologicznych ceramiki. W sytuacji, gdy nie mamy żadnych konkretnych informacji na temat stanowiska, nie wiemy nawet, z jakiego okresu, z jakich lat pochodzi, możemy posłużyć się dość dobrą metodą na jego w miarę dokładne wydatowanie. Możemy tego dokonać dzięki porównaniu odkrytej w jamie ceramiki z tą, która jest naukowo przypisywana danym kulturom i ludom. Zmieniające się w czasie typy i rodzaje naczyń pomagają nam określić, z kim możemy mieć do czynienia. Cała ekipa oddaje się więc wieczornemu czyszczeniu odnalezionych fragmentów!
Przypomnijmy więc obiekt nr 3, w którym odkryliśmy jedno naczynie, które pękło aż na 82 fragmenty ceramiki. Czy uda się nam czegoś na ten temat dowiedzieć, określając wygląd, skład, zdobienia i inne cechy charakterystyczne naczynia? Co jesteśmy w stanie odczytać z tych kilku na pierwszy rzut oka niczego nie mówiących i niezbyt okazałych kawałków potłuczonego garnka?
Podczas eksploracji jamy natrafiliśmy na naczynie ceramiczne – a raczej jego zgniecione resztki, które ostrożnie wyrwaliśmy ziemi. Niestety nie było możliwości wyciągnięcia go bez uszkodzenia – naczynie kruszyło się w rękach i ostatecznie złożyły się na nie 82 fragmenty. Każdy z ułamków o grubości od 6 do 8 mm składał się na naczynie wykonane z tłustej, żelazistej gliny z niewielką ilością domieszki z białego tłucznia o średnioziarnistej granulacji. Przełam, czyli bok ułamka powstały po przełamaniu naczynia, był czarny. Nierówna, twarda i matowa powierzchnia zewnętrzna naczynia ma kolor jasnobrązowy, zaś na powierzchni wewnętrznej zauważyliśmy ślady po obmazywaniu wiechciem słomy i … nagar.
Nagar jest zmorą czyścicieli ceramiki – to ciemny osad, powstały po przypaleniu w naczyniu substancji organicznej, czyli najczęściej, kolokwialnie mówiąc, jedzenia.
Wyróżniliśmy 3 płaskie fragmenty dna naczynia, a wreszcie również to, na co czekaliśmy – dwa kawałki, na której widniały zdobienia! Te ryte, łukowate linie mogą być odpowiedzią na zagadkę, z jaką społecznością mieszkającą w tym miejscu przed wiekami mamy do czynienia…
Dzięki porównaniu odkrytego przez nas materiału, z tym opisanym przez innych badaczy, jesteśmy w stanie rozwiązać tę zagadkę. Podobne cechy, występują na odległej od Redy ziemi chełmińskiej. Takie naczynia wykonywały ludy, które nazywamy dziś kulturą wstęgowej. Ornament rytych, łukowatych linii przypomina zaś zdobienia naczyń kultury ceramiki wstęgowej rytej (KCWR), datowanej na lata 4300-4000 p.n.e. Jest to jednak kultura bardzo rzadko poświadczana na Pomorzu, a jej najbardziej na północ wysunięte stanowiska leżą w okolicach Tczewa i Smętowa Granicznego, ponad 100 km na południe od Redy.
Czy to oznacza, że dokonaliśmy ważnego odkrycia, rzucając nowe światło na historię pradziejów na terenach Polski i rozszerzając zasięg tej wielkiej i ważnej kultury? Przypomnijmy, że KCWR była pierwszą neolityczną kulturą w środkowej Europie, a jej nazwa wywodzi się z charakterystycznej techniki dekoracji ceramiki. Ci osadnicy zajmowali najżyźniejsze tereny, gdzie wprowadzili nowe rośliny wraz z techniką upraw; po wyeksploatowaniu ziemi przenosili się w inne miejsce. Budowali ogromne, długie na 40 m drewniane domy, składające się na wielkie osady, zamieszkałe przez 300-400 ludzi. Nie zamieszkiwali zwartego obszaru, ich odosobnione grupy otoczone były przez społeczności mezolitycznych łowców-zbieraczy, których czas już powoli przemijał… Na świecie nadchodziła nowa era – era ludów osiadłych, zajmujących się rolnictwem, bogacących się i gotowych do stworzenia cywilizacji…
Czy na obszarze Pomorza odnajdziemy jeszcze jakieś zaginione, dotychczas nie odkryte stanowiska ludów „wstęgowych”? Czy między doliną Wisły, Trójmiastem, a północnym Pomorzem mogą znajdować się zagubione osady starożytnej kultury ceramiki wstęgowej rytej?
Ekipa firmy Archeobaltica podejmuje rękawice i przyrzeka rozwikłać jeszcze wiele archeologicznych tajemnic!